Bydgoszczanin: Nie mam przekonania do Brazylijczyków. Tyle zmarnowanych talentów albo wykorzystanych, ale nader szybko zapomnianych.
1. Adriano był przez kilka sezonów w Interze jednym z najlepszych napastników grających w Europie. Pewnego dnia po prostu sobie wyjechał.
2. Robinho. Real, potem City... gdzie teraz w ogóle gra?
3. Kaka. Patrzcie powyżej.
4. Pato. Chiny i wszystko jasne.
5. Oscar. Patrzcie powyżej.
To tylko niektóre przykłady, głośniejsze nazwiska. Najlepiej wypadł niewymieniony Ronaldinho, który chociaż zdążył coś osiągnąć w tej piłce, dopóki oczywiście nie powiedział, że "futbol go już nie cieszy, tak jak kiedyś" i zniknął gdzieś w macierzystym kraju. Miło również wspominam Rivaldo, który miał swoje 5 minut.
Każdy z nich zapowiadał się na jednego z najlepszych, większość klubów ich widziała w swoich jedenastkach. W moim odczuciu Brazylijczycy nie mają takiej mentalności, aby przez wiele lat prezentować najwyższy poziom. Jedyny piłkarz jaki przychodzi mi do głowy (mówię o światowym poziomie), który trzyma równy poziom od kilku lat - Marcelo. Czy Lucas Moura skończy tak samo jak te wszystkie zapowiadające się gwiazdy? Czy w Premier League w ostatnich sezonach mieliśmy wyróżniających się bądź w ogóle grających Brazylijczyków? Oscar, Luiz, Berahino, Willian... i co dalej? Pierwszy rozwija się w Chinach, drugi gra chimerycznie, trzeci stroi fochy, czwarty wciąż gra na poziomie... Czy warto w niego inwestować?
Ronaldo, Cafu, Carlos... Ta generacja już dawno wygasła.