ttlbtg: Na jego przykładzie dlaczego doceniać ludzi dopiero po fakcie? Bo za życia nie wypada chwalić, uznawać, wybaczać, mówić i kochać? Bo podobne słowa kierowane do tych, którzy jeszcze są wśród nas mogą pozytywnie i znacznie bardziej wpłynąć na osobiste ich wyniki i dalsze sukcesy, na tle których my już wypadniemy zbyt blado?
To, że ludzie nie przepadają za osobami, które wykazują się lepszymi wynikami, jest raczej rzeczą normalną. Tak było, tak jest i tak zapewne będzie zawsze, tylko, że skoro ma tak być to pochwała i uznanie po śmierci wydają się być równie sztuczne co przyjaźń bez słów, które nagle jak grom z jasnego nieba padają po czyjeś śmierci. Piszę to wszystko i mogę tylko przypomnieć, że ludzi takich jak tu kolegę z Newsa, doceniać wypadałoby najlepiej przed śmiercią równie intensywnie, aniżeli mielibyśmy to robić wtedy gdy jest już na to po prostu za późno..
Wyobraź sobie, że tracisz najbliższą/bliską Tobie osobę w życiu. Wyobraź sobie ile słów przyszłoby Ci do głowy i jak bardzo żałowałbyś faktu, że nie powiedziałeś czegoś komuś wcześniej. Wyobraź sobie jakie słowa ciskałyby się Tobie na usta, jaką czuł byś pustkę w sercu, jaki ból, niepokój i złość.. Wyobraź sobie to wszystko a potem idź, spotkaj się z tą osobą i powiedz jej to wszystko, powiedz jej, że jest najlepsza, że ją podziwiasz i szanujesz, że przepraszasz, lubisz, wybaczasz, kochasz i co tam jeszcze przyjdzie Ci na serce..
Tak tylko jednak można zrobić to czego się jeszcze nie zrobiło. Tylko tak można się uchronić przed faktem, w którym być może powiedziało się komuś za mało, lub co gorsza nie powiedziało komuś czegoś wcale..
Z szacunkiem dla Waszego kolegi Pawła "ssilenta" Cichańskiego [*]
Pzdr