kris9: MU W Dobrej Formie!
Zagraliśmy dzisiaj najlepszy mecz obecnego sezonu. Wygrana na White Hart Lane jest o tyle cenna, że kończyliśmy mecz w dziesiątkę i to właśnie wówczas Czerwone Diabły pokazały prawdziwy charakter godny wielkiej drużyny. Zanim jednak Diabełki rozkręciły się, straciły bardzo szybko bramkę w 48 sekundzie meczu. Rio po powrocie nie zdążył odpowiednio skoncentrować się na początek spotkania i nie upilnował Defoe, który przewrotką wpakował piłkę do siatki. Jednak MU szybko przejął inicjatywę, co przyniosło efekt w postaci pierwszej bramki Giggsa z rzutu wolnego. Po kilku nieudanych akcjach i sytuacji Fletchera oraz Berbatova, Walijczyk popisał się pięknym strzałem w okienko bramki Cudiciniego z wolnego po faulu na Berbatovie. Druga bramka trochę przypadkowa, lecz Anderson znalazł się w odpowiednim miejscu i dobrze przyłożył do bramki Kogutów na 2-1. Co ciekawe Spurs mieli minimalnie lepsze posiadanie piłki, lecz z ich akcji niewiele wychodziło i wg. mnie ani Defoe, ani Crouch nie byli największym zagrożeniem bramki Fostera, ale Lennon, który swoimi rajdami przyprawiał kibiców MU o zawał. Co najciekawsze kluczowym momentem spotkania była druga żółta kartka dla Scholesa w drugiej połowie, która zmusiła Diabły do bronienia wyniku (arbiter mógł darować ta kartkę, faul nie był na tyle ostry), jednak rudowłosy pomocnik mimo swojego doświadczenia do dziś nie nauczył się grać spokojniej mając na koncie jedną żółtą kartkę. Cóż taki jego charakter. Podobnym boiskowym zawadiaką jest Evra, który na szczęście w drugiej odsłonie uspokoił trochę nerwy :) Po czerwonej kartce dla Scholesa Ferguson przeprowadził bardzo rozsądną zmianę, za wygwizdywanego niemiłosiernie przez publiczność na White Hart Lane Berbatova wszedł Carrick. MU broniło bardzo umiejętnie wyniku, lecz gdy tylko nadarzała się okazja kontratakowali. Sytuacji w tym fragmencie gry było dla United wiele. Jedna zakończyła się bramką naszego lidera w ataku Rooneya, mogły być jeszcze co najmniej dwie bramki, ale się nie udało. MU grając w osłabieniu pokazało prawdziwy mistrzowski charakter, zdyscyplinowanie taktyczne, mądrą, umiejętną grę. I to właśnie przede wszystkim po tym fragmencie gry można ocenić, że Czerwone Diabły są w dobrej formie. Tottenham ma chyba prawdziwy kompleks MU, a dzisiejsze spotkanie tylko potwierdziło to, że Spurs mimo dobrego początku sezonu, wielkich aspiracji, nawet grając w przewadze nie potrafią pokonać naszych chłopców.
Kilka słów o piłkarzach. Foster trzyma fason, przy bramce Defoe nie miał szans, lecz później popisał sie kilkoma dobrymi interwencjami. Vidic jak zwykle był ostoją defensywy, pewny siebie, grający ostro, lecz tylko taka gra przynosi pozytywne efekty. Rio trochę jeszcze niepewny po rekonwalescencji, ale powoli wraca do rytmu meczowego. Pozytywny jest bardzo przyzwoity mecz w wykonaniu Andersona, mało strat, celne podania, no i bramka strzelona na 2-1 :) Giggs pokazał znów swoją świeżość i chęć do gry, po Walijczyku nie widać w ogóle bez mała 20 lat kariery, do tego inteligencja w grze, dobry balans ciała, szybkość nadal jest jego atutem, strzelił naprawdę piękną bramkę z rzutu wolnego. Scholes zagrał też przyzwoicie, lecz nie potrafi oduczyć się agresywnej gry, która powoduje, że często łapie kartki. Nasi napastnicy dzisiaj nie nadążali za grą, szczególnie Rooney, brakowało im skuteczności, jednak w końcu Rooney się przełamał i postawił kropkę nad i, chociaż zmarnował później jeszcze kilka innych bardzo dogodnych sytuacji. Fletcher zagrał dziś na pozycji prawego pomocnika. Nie jest to pozycja Szkota, lepiej czuje się w środku pomocy. Miał co prawda kilka dobrych podań, odbiorów oraz sytuację bramkową, lecz po czerwonej kartce dla Scholesa dopiero pokazał prawdziwe umiejętności dobrą grą w destrukcji kiedy rozbijał ataki rywali. W dzisiejszym meczu większość zawodników grając w osłabieniu pokazało więcej ze swojego charakteru i umiejętności niźli grając 11 na 11. Mowa tu też o Evrze, który grał dobrze, lecz później był kluczową postacią w utrzymaniu dobrego rezultatu. Dobrą zmianę dał Carrick i Nani. Pierwszy pilnował środka, drugi umiejętnie dryblował i przetrzymywał piłkę na zyskanie czasu. W tym fragmencie gry Nani stanowił z Giggsem bardzo dobrą, zgraną parę pomocników.
Jak widać mecz miał dwie zasadnicze fazy. Pierwsza - do wyrzucenia Scholesa, była wyrównana, lecz skutecznie rozbijane ataki rywali oraz dobre akcje ofensywne przyniosły prowadzenie 2-1. Druga - po wyrzuceniu Scholesa, przyniosła skuteczne rozbijanie ataków Spurs, co dosłownie dało efekt w postaci rozbicia mentalnego Kogutów oraz groźne ataki MU, które przypieczętowały zwycięstwo trzecią bramką. Brawa zatem dla MU za inteligencję i dyscyplinę taktyczną. Mam nadzieję, że dziś diabelska drużyna zamknęła usta kibicom, którzy nie mogą pogodzić się z opuszczeniem Old Trafford przez Ronaldo. Bez Portugalczyka United nadal jest wielkie. Tak a propos, prawa flanka jest tematem wielu dyskusji, dziś po raz kolejny w Tottenhamie wyróżniał się Aaron Lennon, coraz bardziej skłaniam się do przyznania racji tym, którzy chętniej widzieliby Anglika z diabełkiem na piersi niż np. Valencie...
Statystycznie - posiadanie piłki było minimalnie na korzyść gospodarzy, lecz już w akcjach bramkowych MU biło rywali na głowę. Nie będę ich przytaczał, bo można je przeczytać. Krótko mówiąc, wynik odzwierciedla to co działo się na boisku.
MU pokonał dziś drugą rozpędzoną od początku sezonu drużynę. Po Arsenalu przyszedł czas na Tottenham. Teraz kolej na City, ich na razie jeszcze nikt nie zatrzymał, więc najwyższa pora, kolejne emocje już za tydzień. W końcu Manchester Is Red! A mecz z Burnley był chyba wypadkiem przy pracy, czasem takie mecze się zdarzają, cóż boisko zweryfikuje wszystko. Glory! Glory! Manchester United!
Foster - 7
O'Shea - 6
Ferdinand - 6
Vidic - 7
Evra - 7
Fletcher - 6,5
Anderson - 7
Scholes - 6
Giggs - 8 (Gracz Meczu)
Rooney - 7
Berbatov - 6,5
Carrick - 6,5
Nani - 7
PS udany dzień dla kibica, poza zwycięstwem United, fanów siatkówki cieszy z pewnością myśl o jutrzejszym finale Polski z Francją na Mistrzostwach Europy :)