walentos: Nie porównywałem ich przez pryzmat funkcji jakie pełnią tylko przez to jaką osobowością w świecie piłki nożnej są i jak są odbierani. Neymar od dawna sprawia wrażenie mało bystrego ale myślałem że reszta się chwilę dłużej zastanowi nad istotnością tego porównania.
Perez jako prezydent najwiekszego klubu piłkarskiego który odnosi masę sukcesów nie jest jakoś specjalnie lubiany i uważany za kogoś wybitnego w piłkarskim świecie. Trudno mieć do jego pracy zastrzeżenia, bardzo dobrze prowadzi klub, załatwia świetne transfery i co sezon wzmacnia klub.
Diabeł tkwi w szczegółach i w tym jak to wszystko sie odbywa. Perez nie potrafi własciwie traktować ludzi z którymi współpracuje, dodatkowo w mediach opowiada wiele kłamstw. On ma na oczach okulary które sprawiaja ze jest ślepo zapatrzony na herb Realu Madryt i wszystko inne jest u niego na drugim planie. Nie potrafi przyznać się do błędu i często jego wypowiedzi w kwestiach spornych pozostawiają niesmak. Wszystko to sprawia że w Realu tylko czekają aż pojawi się jakas alternatywa na jego stanowisko żeby go wymienić na kogoś godniejszego.
Co do Fergusona to pomijajac fakt że swoja pracę wykonywał przez wiele lat równie dobrze jak Perez w Realu swoja to Szkota każdy powitałby w swoim klubie z otwartymi ramionami. Zawodnicy , zarząd klubu i sztab cenili sobie współpracę z nim i wielokrotnie wychwalali jego ojcowskie podejscie ktore miało ogromny wpływ na zawodników. Sir Alex nie owijał w bawełne , mówił jak jest, potrafił skrytykować gdy było trzeba jednak traktował każdego z zasłużonym szacunkiem. Nawet jeśli ktoś był mu w klubie niepotrzebny to nigdy go na siłę nie wyganiał, nie bawił się też w szopki pt. trzymanie zawodnika na siłę w klubie, jeśli ktoś chciał odejść to miał drogę wolną. Trudno było się z nim rozstać i na pewno wielu nadal widziałoby go na stanowisku menadżera United.
Ot cała różnica. Jeśli tego nie dostrzegacie to nie bede sie juz wiecej produkował i czytajcie sobie dalej wypociny Neymara12 o tym że opinia publiczna o prezydencie klubu sie nie liczy. Szkoda tylko że wygranie dwóch lig mistrzów z rzędu przypisywane jest Zidane i jego zawodnikom a nie Perezowi :)